Jak wiecie, byłam w Gdańsku. Ale jak, po co, dlaczego, z kim, i czemu Wam o tym mówię? Bo to dzięki WirtualnejKsiążce poznałam wspaniałą dziewczynę, z którą nadajemy na niesamowicie tych samych falach! I niech mi ktoś powie, że to, co tutaj robię nie ma sensu. Że książki nie łączą ludzi. Że blogi nic nie dają. Ojoj. Będę krzyczeć.
Z Martą (którą Wy szerzej znacie jak Małą Pisareczkę) - autorką bloga wymarzona-ksiazka - poznałyśmy się jakoś pół roku temu. Zaczęło się od tego, że napisałam do niej, by pomogła mi coś tam ogarnąć z Google+, gdyż ja, jako typowe dziewczę wersji blond, kompletnie nie umiałam sobie z tym poradzić. Marta nie dość, że mi pomogła, to jeszcze zaczęłyśmy wymieniać maile. Później przeniosłyśmy się na facebook'a i... Tak to się zaczęło.
Coraz częściej w naszych rozmowach przewijał się motyw odwiedzin; że trzeba się poznać "na żywo", iść na kawę, czy browara, pogadać o książkach, trzymać kontakt, co naprawdę super nam się rozmawiało. Ale... Był jeden mały szczególik...
Marta mieszka w Gdańsku. A ja w Krakowie.
Nie ukrywam, należę do osób spontanicznych, wesołych, otwartych, więc... Gdy Marta zaczęła podsycać we mnie pomysł rzucenia wszystkiego i odwiedzenia jej nad morzem... Zapytałam tylko, kiedy ma czas i czy serio mogę przyjechać. Wiecie, jak jest. Ktoś mówi "przyjadę, przyjadę, pewnie", a później nic z tego nie wynika. Gdy obiecanki cacanki popadają w nicość. Życie, bywa, tacy są ludzie. Ale nie my!
Marta bardzo pozytywnie (!!!) nakopała mi do tyłka; że mam przyjeżdżać, że ona czeka. Ustaliłyśmy termin, wsiadłam w Pendolino (z Krakowa do Gdańska jedzie się 5h!) iii... To co się działo, przeszło nasze wszelkie oczekiwania. Powiem tak; wiedziałam, że będzie fajnie. Wiedziałam, że z kimś, kto kocha książki nie może być nudno. Że jak już pojadę, to spędzimy dużo czasu razem, więc możemy sobie nie przypaść do gustu face to face. Mogło być różnie. Ale było... REWELACYJNIE! Pod każdym względem!
Gdy tylko wysiadłam z pociągu (pomijając fakt, że nie mogłyśmy się odnaleźć :D) i zaczęłyśmy rozmawiać... Tak nie mogłyśmy skończyć. Szok! Marta jest mega zorganizowanym człowiekiem; strasznie się przygotowała na mój przyjazd. Tyle co zobaczyłam w ciągu dwóch dni, to naprawdę, z profesjonalnym przewodnikiem pewnie bym nie ogarnęła. Widziałam nocą ratusz, Stare Miasto, słynną ulicę Długą, fontannę Neptuna, Dwór Artusa, wszelkie muzea, a za dnia Park Oliwski, słynne molo w Sopocie <3. Mało tego. Marta jest świetnym fotografem. Uznała, że muszę mieć zdjęcie z dosłownie każdego miejsca, więc napstrykała ich ogrom! Telefonem, aparatem... Nie mogę się na nie napatrzeć. Zakochałam się w Gdańsku i spotkałam swoją bratnią duszę. Kolejny wymiar szczęścia :).
Tak ciepłej, otwartej, sympatycznej, kontaktowej osoby baaardzo dawno nie spotkałam! Rozmawiałyśmy o wszystkim, długo spacerując, zwiedzając, moknąc w deszczu, marznąc na plaży. Już umawiamy się na kolejne spotkanie; teraz ona musi przyjechać do mnie do Krakowa. Przeżywamy fakt, że mamy siebie nawzajem w dwóch różnych kątach kraju. Coś wspaniałego!
Już Was nie zanudzam, tylko wrzucam zdjęcia z tej przygody. Robię to po to, by uświadomić Wam, że blogi książkowe (choć nie tylko książkowe) łączą! Nawiązuje się nić porozumienia, cudowna znajomość. Gdyby nie nasze recenzje, pewnie nigdy byśmy się nie odnalazły, a tak... Wiemy, że ta relacja przetrwa. Na pewno. MUSI.
![]() |
Taaakie dobre winko było! |
![]() |
UPAŁ! <3 |
MARTA!
Dziękuję jeszcze raz za tak cudowny weekend i liczę, że już niedługo wdziejemy bikini, zabierzemy ręczniczki, klapeczki i uderzymy na plażę. Albo nad Wisłę w Krakowie. WK&WK cooperation musi trwać!
Wybaczcie za taki rodzaj prywaty, ale MUSIAŁAM się pochwalić. Musiałam.
Kto chętny się z nami spotkać?! :D
Cieszę się, że spędziłaś mile czas w moim rodzinnym mieście!
OdpowiedzUsuńAż pozazdrościć wam można tego spotkania patrząc na wasze roześmiane buzie! Oby więcej było takich spotkań!
Pozdrawiam ;)
Miło spotkać bratnią duszę:)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że książki łączą ludzi! Również dzięki książkom, a później dzięki temu, że założyłam bloga... poznałam mnóstwo niesamowitych ludzi, z którymi oczywiście nie widziałam się na żywo (jeszcze). Mam nadzieję, że kiedyś podobnie jak Ty spotkam się z osobami, z którymi póki co jedynie koresponduję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Masz szczęście maleńka, że napisałaś "I gdańska przygoda"! Spróbowałabyś inaczej :P
OdpowiedzUsuńA tak serio...
Maleńka, aż mi się łezka w oku zakręciła... :(
Naprawdę nie mam co powiedzieć, jak tylko to, jak jest mi ciepło na serduchu! Nie mogę się doczekać, aż znowu wpadniesz i zobaczymy kolejną część Gdańska!! No i później Kraków <3
PS. Dla tych, co chcą poznać PRAWDZIWĄ HISTORIĘ!
"Marta jest mega zorganizowanym człowiekiem" - nie słuchajcie jej. To nie prawda... "zorganizowana" i "Marta" się nie łączy!
"Marta jest świetnym fotografem" - kolejne drobne naciągnięcie, ale akurat zdjęcia możecie zobaczyć ;)
Ale... tutaj to prawdę prawisz, więc wybaczam te dwa kłamstewka:
" Już Was nie zanudzam, tylko wrzucam zdjęcia z tej przygody. Robię to po to, by uświadomić Wam, że blogi książkowe (choć nie tylko książkowe) łączą! Nawiązuje się nić porozumienia, cudowna znajomość. Gdyby nie nasze recenzje, pewnie nigdy byśmy się nie odnalazły, a tak... Wiemy, że ta relacja przetrwa. Na pewno. MUSI"!
No no no!!! No ja myślę! <3
Hehehe, ja myślałem, że tu TYLE czytania będzie, a tu TYLE oglądania. :) To, że wypad się udał, to już wiem od Ciebie osobiście. Ale uśmiech (często od ucha do ucha) na każdej focie definitywnie mnie w tym utwierdza. :) Nie znam Marty, ale znam już w pewien sposób Ciebie, więc jeśli piszesz, że spotkały się dwie bratnie dusze, to Marta pewnie podobnie jest pozytywną krejzolką. :) Gratuluję wypadu i znajomości. :)
OdpowiedzUsuńJa bym wpadł kiedyś do Krakowa. Może nawet wcześniej niż na te Targi, o których pisaliśmy.
Zdjęcia to cudowna pamiątka, co chwilę je oglądam i nie mogę uwierzyć, że nam się udała ta akcja! :))
UsuńWidać po zdjęciach, ile radości przyniosło Wam spotkanie :) Miałyście super pomysł i potwierdzacie, że poznajemy się nie tylko wirtualnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Wspaniale! Nie dość, że zobaczyłaś Gdańsk to jeszcze spotkałaś bratnią duszę - bezcenne :)
OdpowiedzUsuńGdańsk jest piękny, ale nocą nie miałam okazji go zobaczyć. Muszę to nadrobić. wspaniałe fotki:))
OdpowiedzUsuńO rany, ale narobiłyście mi ochoty na odwiedzenie Bałtyku... Życzę Wam, aby Wasza znajomość przerodziła się w wieloletnią przyjaźń, a podejrzewam, że nic Wam w tym nie przeszkodzi! :)
OdpowiedzUsuńRety rety rety! Ale BOSKO!
OdpowiedzUsuńPrzyjedź do mnie, do Lublina :D
Czytanie zbliża ludzi! Ale wspaniała przygoda :):):) Uwielbiam kiedy takie internetowe znajomości przenoszą się też do prawdziwego życia i w końcu zmieniają się w przyjaźń :) Czego Wam kochane dziewczyny życzę!!!
OdpowiedzUsuńAcha! Zzieleniałam z zazdrości jak zobaczyłam, że pojechałaś nad morze!!! :D
Usuńsuper spotkanie! :) sama dzięki blogowi poznałam parę osób, z którymi miałam okazję spędzić kilka cudownych dni... takie znajomości są bezcenne :) aż mi się zachciało nad polskie morze. pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAle miło!!! Wow, aż mi też się łezka w oku zakręciła. To taka niesamowita sprawa, że blogi łączą ludzi. :-) Znam już troszkę Martę z naszego blogowego pisania i wiem, że to naprawdę super osoba. Zorganizowana, miła, uczynna, przesympatyczna. Nie dziwię się, że się idealnie dogadałyście. :-)))
OdpowiedzUsuńFajna inicjatywa :) pozostawiająca miłe wspomnienia na długie lata :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że blog okazał się początkiem tak fajnej przyjaźni. Super! Widać, że obydwie jesteście mega optymistycznymi dziewczynami!
OdpowiedzUsuńPiękne te Wasze fotki. Miło poczytać o takich superanckich znajomościach. Nigdy nie wiadomo co może się przydarzyć. Pozdrowionka
OdpowiedzUsuńJakie fajne spotkanie;) Zazdroszczę Ci takich chwil. Świetne zdjęcia. Jesteście genialne;*
OdpowiedzUsuńCudowne spotkanie, zazdroszczę! ;d
OdpowiedzUsuńOglądam Wasze zdjęcie i uśmiech mam od ucha do ucha. Jesteście mega fajne, wprost zarażacie pozytywną energią.
OdpowiedzUsuńJak fajnie ;). Podobało Ci się nad morzem w zimie? Ja utrzymuję, że przez ten wiatr od morza to jest zimniej niż w Zakopanem, haha.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Waszą znajomość!
Morze zimą? Wspaniałe doświadczenie! Coś pięknego :)!
UsuńKurczę, cieszę się z twojego szczęścia:). To musi być niezwykłe przeżycie i przygoda spotkać kogoś właściwie z drugiego krańca Polski...też bym zapewne chętnie podzieliła się tym doświadczeniem z innymi;].
OdpowiedzUsuńŻyczę ci równie udanego następnego spotkania!:).
piękne z Was dziewoje;D
OdpowiedzUsuńŚwietne spotkanie :D Czytając Twój wpis nie sposób nie uśmiechnąć się i nie poczuć tych wspaniałych emocji :D
OdpowiedzUsuńJak się patrzy na Wasze zdjęcia to naprawdę ciężko się nie uśmiechać! Oby jeszcze więcej takich fantastycznych weekendów! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję takiego fantastycznego spotkania! Wiem, coś o tym. Takie spotkania są wspaniałe i potrafią utworzyć wspaniałe przyjaźnie na lata :)
OdpowiedzUsuńPierwsze co przyszło mi do głowy to "ale super!". Zazdroszczę osobom takim jak wy, ja z natury jestem bardzo nieśmiała i nigdy nie odważyłabym się na taki krok, zresztą zawsze miałam problemy ze zbudowaniem trwałych relacji. Jak tak na was patrzę to, aż gęba sama się śmieje ;) życzę, aby ta przyjaźń trwała jak najdłużej
OdpowiedzUsuńGratuluję poznania swojej bratniej duszy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Blogi łączą ludzi. :) Ja dzięki swojemu poznałam dziewczyny, które teraz są dla mnie jak siostry i nie wyobrażam sobie, że ich nie ma. ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę Wam wielu takich spotkań dziewczyny! ;)
Zazdroszczę! I poznania osoby z tej samej działki i bycia nad morzem!!!:)))
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia, od razu napełniły mnie energią :D
OdpowiedzUsuńTrzeba było napisać, chętnie bym się z Wami spotkał w Trójmieście ;) Gdańsk jest piękny, zakochałem się w tym mieście od pierwszego wejrzenia, kiedy przyjechałem złożyć papiery na akademię medyczną. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Adam
Ale super :D ja też się wybieram nad morze, żeby pozwiedzać Gdańsk i zobaczyć uniwerek. Fajnie ,że i Tobie się udało, na dodatek z tak miłą towarzyszką ;) My tez się musimy kiedyś spotkać, Ryśku! :D
OdpowiedzUsuń